James Bold w Krakowie
- Szczegóły
- Kategoria: Zmyślone historie
Tajemnica Smoka Wawelskiego
Mariolcia, stojąc za ladą swojego sklepu z włóczkami, z zaciekawieniem przyglądała się mężczyźnie, który właśnie wszedł do środka. Był wysoki, elegancko ubrany w doskonale skrojony garnitur, z pewnością nie przypominał typowego klienta jej urokliwego, angielskiego sklepiku. Miał tajemniczy urok i nieco chłodne spojrzenie, które rozświetliło się, gdy dostrzegł Mariolcię za ladą.
— Mariolcia, jak sądzę? — zapytał, jego głos brzmiał miękko, choć miał w sobie nutę stanowczości.
— Tak, to ja — odpowiedziała nieco zaskoczona. — A pan to...?
— Bold, James Bold — odpowiedział z ledwie zauważalnym uśmiechem, który był jednocześnie tajemniczy i pewny siebie. — Potrzebuję pani pomocy.
Mariolcia uniosła brew, odkładając na bok motek wełny, który właśnie trzymała w rękach. Była właścicielką sklepu z włóczkami, ale intuicja podpowiadała jej, że sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana niż prośba o ciepły sweter.
— Jak mogę pomóc agentowi 007? — zapytała, starając się ukryć lekkie rozbawienie.
Bold nachylił się nad ladą, obniżając głos do szeptu.
— To sprawa, która wymaga dyskrecji. Sprawa związana z polską legendą, którą być może znasz. Chodzi o Smoka Wawelskiego.
Mariolcia zmarszczyła brwi. Smok Wawelski? Była dobrze obeznana z tą krakowską legendą, ale dlaczego brytyjski agent interesował się polskimi smokami?
— Co z nim? — spytała, wyczuwając, że sprawa jest poważniejsza, niż mogło się wydawać na pierwszy rzut oka.
Bold wziął głęboki oddech, po czym powiedział:
— Smok zionie ogniem, to prawda. Ale od jakiegoś czasu dzieje się coś dziwnego. Jego ataki stają się coraz bardziej intensywne i nieprzewidywalne. Istnieje teoria, że nie chodzi o żaden zły zamiar. On potrzebuje ciepła — takiego, które może dać mu tylko... włóczka. Odpowiednia dzianina. A to coś, czym tylko ty możesz się zająć.
Mariolcia oparła dłonie na ladzie i spojrzała Boldowi prosto w oczy.
— Chcesz mi powiedzieć, że smokowi z Krakowa potrzebne są dzianiny, żeby przestał zionąć ogniem? — zapytała, starając się ukryć niedowierzanie w głosie.
— Dokładnie tak. — Bold odpowiedział poważnym tonem. — Twoje włóczki, a dokładniej te z wyjątkowej kolekcji dostępnej w Krakowie, na ulicy Dietla 50. One mają właściwości, które mogą uspokoić bestię. To nie jest zwykła wełna. To specjalna włóczka, której formuła opiera się na starodawnych technikach, łączących naturalne włókna z magicznymi właściwościami. Tylko ty masz dostęp do tego asortymentu.
Mariolcia przez chwilę milczała, rozważając słowa Bolda. Agent 007 i Smok Wawelski... brzmiało to jak najbardziej surrealistyczna historia, jaką kiedykolwiek usłyszała, ale miała intuicję do niezwykłych rzeczy. Jeśli Bold mówił prawdę, mogło to oznaczać coś o wiele większego.
— Dlaczego ja? — zapytała w końcu. — Dlaczego ja miałabym pomóc smokowi?
— Bo ty, Mariolcia, jesteś kimś więcej niż tylko właścicielką sklepu z włóczkami — powiedział Bold z tajemniczym uśmiechem. — Twoje włóczki mają moc, której nie rozumieją nawet najwięksi naukowcy. A teraz Kraków potrzebuje twojej pomocy.
Mariolcia poczuła, jak ogarnia ją podekscytowanie. Jeśli była jedna rzecz, która łączyła miłość do włóczek z przygodą, to była gotowa ją podjąć.
— Dobrze — powiedziała stanowczo. — Pomogę ci. Ale muszę pojechać do Krakowa. I jeśli ten smok naprawdę potrzebuje dzianiny, to nie możemy tracić czasu.
Bold skinął głową, jakby spodziewał się takiej odpowiedzi.
— Samolot czeka. Wyruszamy jutro o świcie.
Mariolcia uśmiechnęła się, odwracając wzrok na półki pełne kolorowych włóczek. Kto by pomyślał, że jej mały sklepik na rogu starej angielskiej uliczki stanie się punktem wyjścia do tak niezwykłej przygody?
— Będę gotowa — odpowiedziała.
Misja w Krakowie
Następnego dnia Mariolcia i James Bold wyruszyli w drogę do Krakowa. Samolot wylądował wczesnym rankiem, a na miejscu czekała już na nich taksówka, która zabrała ich prosto na ulicę Dietla 50 – miejsce, gdzie mieścił się jeden z najważniejszych punktów na mapie miłośników włóczek. Krakowski sklep prowadzony był przez Patrycję, uczennicę Mariolci, która dzięki wieloletniemu doświadczeniu i pasji zbudowała własne królestwo dzianiny.
Kiedy dotarli na miejsce, Mariolcia poczuła natychmiastowy przypływ nostalgii. Sklep przy Dietla 50 przypominał jej własny – drewniane półki uginające się pod ciężarem najróżniejszych motków, od głębokiego bordo po jasny turkus. Było coś wyjątkowego w tym miejscu, coś magicznego. A to wszystko dzięki Patrycji, która przejęła wszystkie nauki swojej mentorki i tchnęła w sklep swoją osobowość.
Patrycja, uśmiechnięta, wyszła zza lady, gdy tylko zobaczyła Mariolcię.
— Mariolcia! Czekałam na ciebie! — zawołała radośnie, ściskając ją serdecznie.
— Patrycjo, moja droga! — Mariolcia odpowiedziała z dumą. — To niesamowite, co zrobiłaś z tym miejscem.
Patrycja, nieco zakłopotana, uśmiechnęła się skromnie. Jej sklep tętnił życiem – klienci przeglądali kolorowe włóczki, a w powietrzu unosił się przyjemny zapach lawendy i świeżo zaparzonej kawy. Atmosfera była niemal identyczna jak w „e-dziewiarce” Mariolci, ale z charakterystycznym, krakowskim klimatem.
James Bold, który dotąd stał nieco z boku, podszedł bliżej.
— To jest to miejsce, Mariolcia. Włóczki, które potrzebujemy, są właśnie tutaj — powiedział, zerkając na Patrycję. — Musisz nam pomóc.
Patrycja spojrzała zaskoczona, nie mając pojęcia, że jej sklep stanie się kluczowym elementem tajemniczej misji. Mariolcia szybko wyjaśniła sytuację – opowiedziała o Smoku Wawelskim, który potrzebował specjalnych włóczek, by ukoić swój ognisty temperament. I że tylko włóczki sprzedawane przez Patrycję mogą rozwiązać problem.
— A więc chodzi o nasze wyjątkowe kolekcje? — Patrycja zapytała z entuzjazmem. — Mam kilka nowych włóczek, które są nie tylko piękne, ale mają też niesamowite właściwości. Idealne do ocieplenia... nawet smoka!
Patrycja wyciągnęła kilka motków o głębokich, intensywnych kolorach. Były to wyjątkowe włóczki z kolekcji, którą tylko ona miała na wyłączność. Kolory jak bogata czerwień, szmaragdowa zieleń i złoty brąz były tak żywe, że wydawało się, że same w sobie mogą ogrzać każde serce – a być może i smoka.
— To włóczki z dodatkiem wełny z alpaki i merynosa — wyjaśniła Patrycja. — Są nie tylko niesamowicie miękkie, ale ich włókna zatrzymują ciepło w sposób, który jest trudny do porównania z czymkolwiek innym. Jestem pewna, że to pomoże uspokoić Smoka Wawelskiego.
Mariolcia i Bold wymienili spojrzenia. Wiedzieli, że to właśnie tego szukali.
— Doskonałe! — powiedziała Mariolcia, nie mogąc ukryć ekscytacji. — To właśnie te włóczki musimy zabrać na Wawel. Ale Patrycjo, chcę, żebyś też z nami pojechała. Twoja wiedza i umiejętności mogą być kluczowe w rozwiązaniu tej zagadki.
Patrycja, choć nieco zaskoczona propozycją, uśmiechnęła się szeroko. Wiedziała, że to wyjątkowa okazja, aby wykorzystać swoją pasję do włóczek w niezwykły sposób.
— Oczywiście, Mariolcia. To dla mnie zaszczyt.
Następnego dnia trio udało się na Wawel, niosąc ze sobą wspaniałe motki z krakowskiego sklepu. Każda z włóczek była wyjątkowa, pełna kolorów i ciepła, a Smok Wawelski, zionący ogniem od wieków, potrzebował dokładnie tego rodzaju ciepła.
Ale to nie koniec historii. Patrycja szybko stała się bohaterką lokalnych dziergających społeczności. Wieści o tym, jak jej włóczki pomogły ujarzmić smoka, rozeszły się po całym Krakowie i wkrótce wszyscy chcieli odwiedzić sklep na Dietla 50, by na własne oczy zobaczyć magiczne włóczki, które potrafiły dokonać cudów. Sklep Patrycji stał się miejscem pielgrzymek nie tylko dla dziewiarek, ale także dla tych, którzy szukali ciepła, komfortu i magii ukrytej we włóczkach.
Każdy, kto odwiedzał sklep Patrycji, opuszczał go nie tylko z włóczką, ale także z historią o przygodzie i magii, którą tylko dziergające serce Krakowa mogło zaoferować.
Tak więc, jeśli kiedykolwiek znajdziesz się w Krakowie, odwiedź sklep na ulicy Dietla 50. Być może znajdziesz tam nie tylko idealną włóczkę na sweter, ale także odrobinę magii, której wszyscy czasem potrzebujemy.
Komentarze
Historia jak nie stej ziemi 🙂. Super opowieść.
Super historia