Rozdział 1: Historia Góry Ślęża i plemienia Ślężan

ladaGóra Ślęża od wieków była świętym miejscem plemienia Ślężan, ludu, który wierzył, że bogowie gór czuwają nad ich losem. Zimą, gdy ziemia zamarzała, Ślężanie składali ofiary na szczycie góry, błagając o ochronę i ciepło. U stóp Ślęży wznosiły się małe chaty, w których ludzie starali się przetrwać mroźne miesiące.

Zima tego roku była wyjątkowo surowa, a śnieg zasypał chaty po same dachy. Ludzie z trudem ogrzewali wnętrza, a ich skromne ubrania nie chroniły przed przenikliwym chłodem. W jednej z chat mieszkała Łada, młoda dziewczyna znana z dobroci i troski o innych. Jednak to nie tylko mróz spędzał jej sen z powiek – jej młodszy brat, Jarowit, był poważnie chory.

Rozdział 2: Chory brat

Jarowit od tygodni leżał na posłaniu zrobionym z cienkich skór, drżąc z zimna. Jego oddech był płytki, a twarz blada. Matka Łady codziennie modliła się do bogów, błagając o cud, który uratuje chłopca.

– Łado – wyszeptał Jarowit pewnej nocy. – Czy bogowie naprawdę o nas pamiętają? Jest mi tak zimno…

Łada poczuła, jak łzy napływają jej do oczu.
– Pamiętają, braciszku. Obiecuję, że znajdę sposób, by ci pomóc – powiedziała, gładząc jego zmarzniętą dłoń.

Zrozpaczona dziewczyna wzięła ze sobą jedyny ciepły płaszcz i wspięła się na szczyt Ślęży, by prosić bogów o pomoc. Klęcząc na ośnieżonej ziemi, wołała:
– Wielcy bogowie Ślęży, błagam was o pomoc! Nie dla mnie, ale dla mojego brata, który umiera z zimna. Dajcie mi siłę, bym mogła go ocalić!

Rozdział 3: Mariolcia przybywa

Tymczasem w swoim sklepiku w Anglii Mariolcia poczuła, że dzieje się coś niezwykłego. Jej magiczne włóczki zaczęły emitować delikatne złote światło. Kosz z najpiękniejszymi motkami zadrżał lekko, a Mariolcia wiedziała, że to znak – ktoś w potrzebie wzywa jej pomocy.

– No dobrze, widzę, że czas na kolejną przygodę – powiedziała z uśmiechem, pakując włóczki do kosza. Zamknęła oczy, skoncentrowała się na magii włókien, a po chwili znalazła się na ośnieżonym szczycie Ślęży.

Przed nią klęczała Łada, osłupiała na widok dziwnej kobiety w ciepłym płaszczu i z koszem pełnym kolorowych włóczek.

– Kim jesteś, pani? – zapytała, patrząc z niedowierzaniem.
– Jestem Mariolcia – odpowiedziała ciepło. – Sprowadzili mnie twoi bogowie, bo usłyszeli twoje wołanie. Przyniosłam coś, co pomoże twojemu bratu i twojemu ludowi.

Rozdział 4: Magiczny koc

Mariolcia poszła z Ładą do jej chaty, gdzie Jarowit leżał blady i słaby. Chłopiec spojrzał na Mariolcię zmęczonym wzrokiem.

– Kto to jest? – zapytał szeptem.
– To dar od bogów, braciszku – powiedziała Łada, a w jej głosie zabrzmiała nadzieja.

Mariolcia wyjęła z kosza miękkie, lśniące włóczki i spojrzała na Ładę.
– Potrzebujemy ciepłego koca, natychmiast. Pokażę ci, jak go zrobić – powiedziała.

Łada patrzyła z przerażeniem na włóczki i druty, które Mariolcia trzymała w dłoniach.
– Nigdy wcześniej nie dziergałam. Co, jeśli zrobię to źle?
– Nie martw się. Magia włóczek cię poprowadzi – odpowiedziała Mariolcia. – Tylko rób dokładnie to, co ci pokażę.

Mariolcia zaczęła delikatnie prowadzić dłonie Łady, ucząc ją podstaw dziergania. Początkowo dziewczyna myliła się i przerabiała oczka nieprawidłowo, ale Mariolcia z uśmiechem poprawiała błędy. Po kilku godzinach Łada stworzyła gruby, miękki koc, który pulsował delikatnym ciepłem.

– To koc pełen miłości – wyjaśniła Mariolcia, okrywając nim Jarowita. – Magia, która w nim tkwi, przywróci mu siły.

Rozdział 5: Pierwszy uśmiech

Jarowit zadrżał, a potem westchnął głęboko, jakby jego ciało wreszcie przestało walczyć z zimnem. Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.

– Jest ciepło… naprawdę ciepło – wyszeptał.

Łada zalała się łzami.
– Dziękuję, Mariolciu. Nie wiem, jak ci się odwdzięczę.
– Nie musisz mi dziękować – odparła Mariolcia. – Podziękuj swoim bogom. To oni sprowadzili mnie tutaj.

Rozdział 6: Pomoc dla wioski

Wieść o cudzie rozeszła się po wiosce. Mieszkańcy przyszli do chaty Łady, by zobaczyć koc i spotkać Mariolcię.

– Czy możemy też nauczyć się tej sztuki? – spytała jedna z kobiet. – Nasze dzieci marzną, a my nie mamy nic, czym moglibyśmy je ogrzać.
– Oczywiście, że tak – odparła Mariolcia. – Włóczki, które przyniosłam, nigdy się nie skończą. Nauczę was dziergać, ale pamiętajcie – to dar od waszych bogów.

Mariolcia zorganizowała warsztaty dziergania, podczas których nauczyła Ślężan, jak tworzyć ciepłe ubrania i koce. Wkrótce wioska była pełna kolorowych dzianin, a mieszkańcy odzyskali nadzieję.

Rozdział 7: Święto dziękczynienia

Kiedy Jarowit całkowicie wyzdrowiał, Ślężanie postanowili złożyć hołd bogom. Zebrali się na szczycie Ślęży, niosąc ze sobą ciepłe ubrania i koce, które sami zrobili.

Łada stanęła na czele ceremonii.
– Wielcy bogowie Ślęży, dziękujemy wam za to, że wysłuchaliście naszych modlitw i sprowadziliście Mariolcię – mówiła, unosząc ręce do nieba. – Dzięki waszej łasce mój brat żyje, a nasza wioska przetrwała najcięższą zimę.

Tłum powtórzył jej słowa:
– Dziękujemy wam, bogowie, za waszą łaskę!

Na zakończenie ceremonii ustawiono kamienną figurę niedźwiedzia – symbol ciepła, ochrony i mocy bogów.

Rozdział 8: Pożegnanie Mariolci

Kiedy nadeszła wiosna, Mariolcia wiedziała, że jej misja dobiegła końca.

– Mariolciu, zostaniesz z nami? – spytał Jarowit, trzymając się za rękę siostry.
– Nie mogę, drogi Jarowicie. Są jeszcze inni, którzy potrzebują pomocy – odparła. – Ale pamiętajcie: macie teraz w rękach magię, która pozwoli wam pomagać sobie nawzajem.

Uścisnęła Ładę i Jarowita, po czym zniknęła w świetle, które rozpłynęło się w porannym słońcu.

Epilog: Legenda o niedźwiedziu

Legenda o cudzie na Ślęży żyła w opowieściach Ślężan przez pokolenia. Co roku wioska zbierała się u stóp kamiennego niedźwiedzia, by dziękować bogom za ich łaskę.

Mariolcia, w swoim małym sklepiku w Anglii, z uśmiechem wspominała małego Jarowita i odwagę Łady.
– Czasem wystarczy tylko jeden ciepły koc, by ogrzać serce całej wioski – powiedziała cicho, przygotowując kolejne magiczne włóczki.

Zaloguj się by komentować.