Japońskie włóczki w e-dziewiarce
- Szczegóły
- Kategoria: dziewiarskim okiem
Założyciel firmy Noro – Eisaku Noro, oczarowany przyrodą w dzieciństwie postanowił ukazać jej rozmaitość i niezwykłość w wielobarwnych włóczkach.
Podczas produkcji kolejnych motków inspirował się zarówno niezliczoną ilością odcieni zieleni na liściach, jak i szarościach masywów górskich. Tworzył unikalne kombinacje kolorów, mieszał barwy otaczającej go natury.
I tak na przykład powstała włóczka Kureyon odzwierciedlająca złote i zielone plamy słonecznika, odcienie kory drzewa, szkarłat i pomarańcz dziko rosnących kwiatów.
W innej serii włóczek odnajdziemy natomiast czerwień liści klonu i błękit nieba, jeszcze w innej odcienie oceanu. Można by tak wymieniać bez końca – jedno jest pewne, punktem wspólnym wszystkich włóczek Noro są żywe kolory inspirowane naturą wokół nas oraz to, że kryją w sobie tylko włókna naturalne.
Znajdziemy w nich wełnę, moher, jedwab oraz inne włókna pochodzenia zwierzęcego i roślinnego. Jak mówi sam właściciel „Włókna naturalne mają wspaniałe właściwości, których nie są w stanie naśladować włókna syntetyczne”.
Dodatkowo wszystkie włókna zwierzęce użyte do produkcji przędz Noro pochodzą z certyfikowanych gospodarstw ekologicznych, w tym z Australii, Falklandów i RPA.
Kolejną charakterystyczną cechą motków Noro jest ich minimalne przetworzenie przez maszyny oraz to, że nie przeszły wcześniej mocnej obróbki chemicznej. Liczne tarcie oraz ciepło osłabia włókna, a tego Eisaku Noro chciał uniknąć za wszelką cenę. Zależało mu, by zachować oryginalne właściwości włókien, dlatego podczas produkcji w gręplarce używa jednego krótszego wałka, zamiast zwykłych trzech i ręcznie wprowadza nitkę. Powoduje to mniejsze skręcenie przędzy oraz nierówności, ale to efekt w pełni zamierzony.
Do produkcji przędzy wełnianej wykorzystywane są włókna o różnej grubości oraz długości i to kolejne świadome posunięcie, by uzyskać najbardziej naturalną fakturę włókna.
Niedoskonałość, a tym samym naturalność i feria barw to znak rozpoznawczy włóczek Noro, które urzekły również Mariolcię. A stało się to po raz pierwszy na targach w Kolonii w marcu 2010 r. i tak te kolorowe motki, znane i lubiane na cały świecie, zawitały na sklepowe półki e-dziewiarki.
Zdaniem Mariolci albo się te motki pokocha, ale nie. Dlatego wracają do e-dziewiarki co jakiś czas jak bumerang, bo przecież miłość to wymagające uczucie, trzeba ją stale podsycać i pielęgnować, a najlepiej zrobią to nowości prosto z Japonii.
Poniżej lista włóczek Noro, którymi Was obecnie kusimy. Może też je pokochacie…
Komentarze